Wracam do tematu alienacji rodzicielskiej jako wyrafinowanej formy przemocy emocjonalnej, stosowanej wobec dziecka przez jednego z rodziców. Dziecko będące ofiarą alienacji rodzicielskiej cierpi – NAWET JEŚLI TEGO NIE WIDAĆ czy to w szkole, na podwórku, w szeroko rozumianej codzienności (swoją drogą gro ‚pedagogów’ nie chce dostrzec, tym bardziej wypowiedzieć na głos dramatu jaki dosięga bezbronne dziecko). Alienacja rodzicielska przybiera różnorodne formy – od fizycznego utrudniania i ograniczania kontaktów, przez emocjonalną manipulację, która korzysta ze strachu, lęku i poczucia winy dziecka, aż po prymitywny agresywny szantaż emocjonalny, który zgniata serce i psychikę dziecka. W takiej PATOLOGICZNEJ sytuacji każdy z jej uczestników powinien sięgnąć po pomoc terapeutyczną. Jednak to właśnie dziecko jest tym, na którego ta forma przemocy oddziałuje najdotkliwiej. Wywołuje głębokie rany emocjonalne, ale też w istotny sposób zaburza jego rozwój. POLSKIE PRAWO MOGŁOBY DUŻO LEPIEJ ZABEZPIECZAĆ DOBRO DZIECKA I RODZICA doświadczających alienacji rodzicielskiej. To jednak nie w przepisach tkwi problem, ale w MENTALNOŚCI I BRAKU ŚWIADOMOŚCI SPOŁECZNEJ. Pisząc ten artykuł pragnę przyczyniać się do lepszej rozpoznawalności alienacji rodzicielskiej. Pomogła mi w tym Agnieszka, ale o niej później…