Powiem Wam, że zaszła we mnie (lub nadal zachodzi) monstrualna zmiana. Przyszła raczej z nienacka. Jak to w życiu bywa (uśmiech) okazała się niesamowicie ważna, a o błahym początku! No dobra, ale o co chodzi? Trochę ciężko było mi się zabrać za ten wpis, bo nie do końca jeszcze obejmuje umysłem transformację jaka się zadziałała w moim umyśle (a i sercu chyba!).
Jak to w życiu bywa (uśmiech) sprawa tyczy się drugiego człowieka. Jak to napisał w swojej baśni Radek Rak: … zamęt i niepokój zawsze ma źródło w innych ludziach. Nierzadko w ludziach nam bliskich, ważnych, ale nie tylko. Pewnie dlatego mam zawsze ręce pełne pracy terapeutycznej, opartej zwłaszcza na relacjach.
Pisałam niedawno, iż już od dłuższego czasu nie potrzebuje dostrzegać aprobaty w oczach, słowach drugiej osoby aby uznać, że robię coś słusznie i mam osobistą rację. Myślę, że ta zmiana stanowiła prolog do pogłębienia tematu zmiany, która jest po prostu fajna, wiąże się zapewne z narastającą dojrzałością psychofizyczną (jutro kończę 39 lat!). Naprawdę żałuję, iż nie posiadłam jej wcześniej, ale zapewne każdy z ma swój moment, w którym schwyci tą wewnętrzną swobodę. Życzę Wam aby było to jak najwcześniej. Na czym polega pogłębienie mojej zmiany? Wpierw był to spokój, którym odpowiadałam na ocenę społeczną (nierzadko obraźliwą), o którą oczywiście nie prosiłam. Jak to w życiu bywa (uśmiech) cała armia ludzi ma przemożną ochotę wyrazić własne zdanie na temat Twojego życia, decyzji jakie podejmujesz. O ile jeszcze rok temu z zapałem stanęłabym naprzeciw całej tej armii i walczyła o swe imię, tłumaczyła i czyniła wykład z własnego postępowania, o tyle w końcu namacalnie doświadczyłam, iż milczenie zaiste jest złotem! Pięknie się broni i ma niesamowitą klasę, do tego niesie spokój, którego nikt nie ma prawa nam odbierać. To był prolog jak się okazuje, bo… do tego poczucia wolności, która lubi wszystkiego mniej, nie przepada za dywagacjami, o nic nie rywalizuje dodałam ostatnio poczucie humoru! Wolność bowiem lubi uśmiech, ale i głośny śmiech. Nie taki szydzący, wyśmiewający innego człowieka, ale! taki wewnętrzny, który także doskonale broni wewnętrznego spokoju.
Patrzę i bardzo polecam patrzeć na to całkiem fajne życie, bez ‚muszę’ czy ‚powinnam’ lub ‚wypadałoby’. To pułapka! Jeśli ktoś, dziś mnie, Ciebie surowo ocenia, czuje, czujesz jak bardzo niesprawiedliwie, nie znając oczywiście mojego, Twojego indywidualnego kontekstu, to postaraj się to puścić, iść dalej i wyrazić wewnętrzną zgodę, na to, że nie ma nic zagrażającego w procesie akceptacji, że ludzie myśleli, myślą i będą myśleć inaczej. Bo taki mają prawo od zarania dziejów. Wszyscy je mamy. A jeśli jeszcze uda Ci się do tego uśmiechnąć, zaśmiać się nad tym, zażartować z tego, to właśnie sięgasz po najpiękniejszą wolność tej planety.
I jeśli ktoś umorusany po uszy w swych podłych lub/i eksperckich przekonaniach, na dodatek! zabetonowanych w agresji woła szyderczo do nas szach mat!, w odpowiedzi na nasze problemy, cierpienie, to spróbuj się… zatrzymać. Choćby nie wiem jak korcił kontratak (oj znam to! i rozumiem!), nie daj się sprowokować do zupełnie zbędnej dyskusji. Nie dopuszczaj do zupełnie niepotrzebnego szargania Twego! szlachetnego zdrowia (ja sama wpadałam w pułapkę miliony razy!). Oddychaj w ciszy i spróbuj sobie nawet przez adekwatne łzy, przez chwilę, przez ułamek sekundy! uzmysłowić jak pokiereszowaną psyche ma autor tychże agresywnych przekonań. Poczuj ulgę, że właśnie! nie musisz nic mówić, z niczego się tłumaczyć, nie musisz się spalać w obronie własnego zdania czy postępowania. A może nawet uda Ci się nad tym zaśmiać? I dostrzec, że na świecie jest ktoś, kto Cię kocha, szanuje i wierzy w Ciebie i nie przestaje!
Bogaty wachlarz przekonań będzie nas niekończenie! wachlował w najróżniejszych warstwach relacji interpersonalnych. System mniej lub bardziej surowego oceniania będzie niezmiennie! krążył w ludzkich tętnicach. Nie zmienimy tego. Nie każdy będzie nas rozumiał, akceptował i pochwalał nasze perypetie życiowe. Nie każdy będzie się z nami zgadzał i nas wspierał. Warto wiedzieć, z zwłaszcza pamiętać, że przekonania, to luksus stania z boku.
Też tak chcę, ta wolność mi się podoba i to milczenie i ten spokój, odpuszczenie rywalizacji, powoli małymi krokami czasami się udaje choć jeszcze wpadam w te pułapki. Bo czasem nie umiem zgodzić się na niesprawiedliwości. Ale to mądre mieć taką wolność w sobie. Gratuluję zmiany to coś pięknego umieć się zmieniać. A ten śmiech też bardzo trafny i rzeczywiście daje inne spojrzenie i ulgę dla siebie.
Pewnie! Też wpadam w pułapki i ciężko mi zatrzymać się, zamilknąć. Nikomu nic nie tłumaczyć. Podłość nie zna granic. Ale to proces. Ty też Edyta pięknie się zmieniasz, ja wiem. Niech ta wolność się podoba 🙂