… ale może stać się także koszmarem, niekończącą się walką i surowym wychowawcą.  Może, ale nie musi. Jedno jest pewne. To krótka podróż i warto z niej totalnie! czerpać, wyciskać ją jak cytrynę do ulubionej herbaty, w ukochanej filiżance. Wszystko zależy ode mnie. Wszystko zależy od Ciebie. To właśnie my decydujemy, po której stronie będziemy wędrować. To właśnie nasze wybory decydują o dobrostanie, o tym jak żyjemy i kim jesteśmy. No właśnie, wybory…

Pierwszy wybór

Nie boję się miłości.

Drugi wybór

Puszczam swoją przeszłość. Nie utknę w niej przez chociażby największy błąd jaki popełniłam. Nie zostaje tam, przez doświadczony ból, który potrafi niemiłosiernie ściągać w czas już niezmienny, domknięty. Zamykam te drzwi. To było, to kształtowało też moją mądrość. Dzięki tej mądrości bywam głupia, naiwna jeden raz. Nie rozpamiętuję przeszłości.

Trzeci  wybór

Wystarczam! Słowo, które jako jedyne, mogłoby trwale zdobić moją skórę. Odpuszczam ludzi, sprawy, kwestie czy rzeczy, które mi nie służą. Nadal pozostaje debiutantką w odejmowaniu oraz wystarczaniu sobie. Mam dobry kierunek, dobry wiatr. Połamałam rózgę, którą się chłostałam gdy w moim życiu działo się coś niedobrego, nie po mojej myśli. Nigdy nie ukrywałam, że nie jestem dobra w ‚przyjaźnie’. Zachwyt moim mózgiem, moją wrażliwością i energią, przeplata się bez najmniejszego zająknięcia z  zazdrością, do której nikt się oczywiście nie przyzna, z torpedowaniem mojego mózgu, wrażliwości i energii winą oraz rozczarowaniem. Zachwyt i laurka, a za cienką ścianą doza potępienia i surowej oceny. Funkcjonują obok siebie, wydarzają się z dnia na dzień, bez większej trudności. Czy wszystko ze mną w porządku? Tak, w najlepszym. Zostawiam ludzi z tym, co ich. Życząc im dostępu do zasobów miłości własnej (uczmy się wytrwale i uważnie kochać siebie). Jakość przyjaźni jest nierozerwalnie związana z poziomem naszej świadomości i dojrzałości, stabilności emocjonalnej, stopniem naszego spełnienia życiowego. Nie oczekuje, bo oczekiwanie, to niezmiennie rozczarowanie. Bywa różnie – czasem jest wybitnie, czasem jest gorzej. Ale to, co wyniosłam z dotychczasowej gimnastyki relacyjnej, to że jeden istotny wybór nigdy mnie nie zawiódł. Wybieraj siebie. Zawsze.

Czwarty wybór

Wdzięczność. Życie z wdzięcznością jest wspaniałe. Zaczyna się od rzeczy i momentów tak małych jak zjedzenie z ukochaną osobą jajecznicy w niedzielny poranek. Wdzięczność uznaje chwile małe i ogromne. Uznaje smak sukcesu i niepowodzenia. Dobre i złe momenty w codzienności. Wdzięczność podaje sobie dłoń z moją dopaminą i serotoniną, robi przestrzeń dla oksytocyny. Szczęście wkracza kiedy dostrzegam ile już mam, ignoruje wyliczankę czego mi nadal brakuje.

Piąty  wybór

Sięgam po nowe doświadczenia, nawet jeśli wzbudzają we mnie obawę, lęk. Nie pamietam już nawet swojej strefy komfortu. Dotykam i łapie wolność. Nawet jak ten chwyt bywa rozdygotany lękiem czy też brakiem wiary w siebie. Nie wszystko musi się udać. Tam gdzie pozwalam sobie świadomie, tam gdzie pozwalam sobie po nowemu, tam gdzie się nie zdradzam – już się kocham! Mniej wierze w cuda, ale za to bardziej w siebie.

Opublikuj: