Żyjemy w czasach kiedy drzwi do gabinetu psychoterapeuty nagminnie wywarza próba poradzenia sobie ze świadomością zdrady jaka zaistniała w związku. Pojawiają się osoby zdradzone – pogrążane w głębokiej rozpaczy, którą przeplata wściekłość i wypełnia głęboki żal. Pukają osoby, które dopuściły się zdrady – pełne lęku, miotające się jeszcze żywo na kawałku poczucia winy i niepewności i… niewierności.

Z uwagi na nawracające zjawisko postanowiłam napisać coś o zdradzaniu a nade wszystko co można czynić PO zaistniałej już zdradzie…

Zdrada stanowi zjawisko o złożonej, wielowarstwowej konstrukcji, które na dodatek należy dopasować w sposób indywidualny do każdego człowieka, do każdego związku. Krok w krok z zaistniałą zdradą pojawia się skomplikowana ścieżka przyczyny niewierności oraz niejednoznaczna warstwa jej skutków. Co staje się wówczas najistotniejszym aspektem konstruktywnego przetrwania? Remanent relacji. Czasami rozpoczyna się on spontanicznie, czasem, często wymaga sięgnięcia po trzecią siłę z zewnątrz w postaci wsparcia terapeutycznego. Jaka jest droga skutecznego uzdrowienia, przeprowadzenia remanentu, który nie spala, nie niszczy partnerstwa? To droga bolesnych, trudnych, najtrudniejszych, ale zawsze rozmów. Tylko rozmowa z partnerem może zaprowadzić relację, związek ku zrozumieniu i pomóc rozwojowo dokopać się do rdzenia – przyczyny oddalenia, zaistniałej zdrady, która stanowi porażkę relacyjną.

Obowiązkiem partnera, który dotknął zdrady, dopuścił się takiego oddalenia, od niegdyś najbliżej osoby jest wzięcie aktywnego udziału w radzeniu sobie ze zgliszczami jakie prezentuje krajobraz po katastrofie w danej relacji. Czym jest ten aktywny udział? Podjęciem dialogu, który będzie zawierał potężny balast emocjonalny. O ile zdradzający powinien spojrzeć w oczy krzywdzie jakiej dał początek, o tyle zdradzony może zweryfikować sygnały, których nie dostrzegał i próbować zauważyć, podjąć próbę zrozumienia własnych, wspólnych błędów jakie popełniał/partnerzy popełniali w relacji. No i trzeba przyznać: tak, zdradziłem i ta zdrada nie jest niczym dobrym.  No i warto, należy przeprosić, to w ogóle ‚start up’ rysującego się dialogu.

Wszyscy czynimy błędy. Nie wszyscy niestety potrafimy o nich rozmawiać, a to jest często gorsze aniżeli świadomość aktu zdrady. Nie móc pojąć dlaczego ukochany człowiek kłamał i prowadził podwójny byt przez dłuższy lub krótszy etap niby wspólnego życia. Jak ofiara zdrady ma wdrożyć proces wybaczenia jeśli nie rozumie motywów partnera, który zdradził? Jak funkcjonować po katastrofie jeśli nie można dokonać dokładnego przeglądu jej przyczyn? Przecież dialog powinien nieść kluczowe odpowiedzi i bezcenną refleksję dla nadwyrężonej więzi partnerskiej! Niemożność pochylenia się nad genezą zdrady stanowi nieludzki bicz najgorszej przemocy emocjonalnej, bo wyłącznie wspólna oraz indywidualna analiza oddalenia/zdrady daje możliwość uczuciowego remanentu i wewnętrznego uwolnienia od tej wściekłości, niesamowitego bólu i rozczarowania. Rozmowa niesie także ulgę zdradzającemu, pomaga namacalnie obniżyć intensywnie pulsujące odczucie winy, smutku i zawstydzenia, nawet pogardy do siebie samego. Należy tu posiąść odpowiedni pułap odwagi i siły celem zmierzenia się z rolą zdradzonego oraz zdradzającego. Rozmowa podsuwa zrozumienie, prowadzi do odkryć dlaczego ktoś w relacji cierpiał, dlaczego partner nie był w stanie komunikować określonych potrzeb. A może komunikował i nikt nie zauważył, nie dostrzegł niepokojących sygnałów? Zignorował? Przegapił?? Dialog obnaża zaistnienie w danej relacji, na pewnym etapie destruktywnych, frustrujących gier, uników czy też zaniedbań. Nikt Wam nie powie, ż to będą łatwe rozmowy, ale z pewnością warto po nie sięgnąć, nawet jeśli początki będą najtrudniejsze na świecie.

ROZPOCZĘCIE DIALOGU PROWADZI DO PROCESU ZABLIŹNIENIA JAKŻE GŁEBOKIEJ I BOLESNEJ RANY. Potrzebna staje się wewnętrzna dojrzałość i mądrość partnerów: ze strony zdradzonego – gotowość do wyjścia z roli skrzywdzonej ofiary, która pała siłą obwinienia (zrozumiałą), a ze strony osoby, która dopuściła się zdrady – gotowości do przyjęcia zrozumiałego gniewu osoby zdradzonej. Nie ma takiej konstruktywnej możliwości bez nawiązania dialogu. Torpedując komunikację milczeniem, wyłącznie łzą, której nie towarzyszy słowo, wytwarzamy widmo relacyjnego rozpadu, które stanowi o wiele bardziej skomplikowany akt aniżeli sama zdrada, bo brzemienne w koszty, które najbardziej boleśnie dzierżą dzieci partnerów w kryzysie.

Nie warto igrać ze zdradą. To, że jest często, gęsto najbardziej kusząca na świecie wiemy wszyscy. Kiedy jednak już się wydarzy, kiedy wypłynie na wierzch, wyjdzie na jaw należy podjąć rozmowę. Trzeba i warto poszukiwać zrozumienia z jakim rodzajem zdrady mieliśmy, mamy do czynienia? Warto wiedzieć czy istnieją strategie naprawcze, które można wdrożyć celem ratowania związku. ZDRADA NIE MUSI STANOWIĆ NIEODWRACALNEJ, TRWAŁEJ SZKODY. UCZYNI JĄ TAKĄ BRAK MOTYWACJI I  EMOCJI DO PODJĘCIA DIALOGU NA TEMAT PRZYCZYN JEJ ZAISTNIENIA I SKUTKÓW JAKIE NAWARSTWIŁA NA PRZYSZŁOŚC…

Opublikuj: