Seks ma płeć. To najprawdziwsza prawda. Ale może zacznę od stereotypu jaki krąży wokół seksualności kobiet gdyż ten temat bardzo często poruszam w mojej pracy, zwłaszcza w dialogu z mężczyznami. Po co? Aby mogli bardziej, lepiej i dosadniej zrozumieć swoją partnerkę, zwłaszcza jak w sferze seksualnej pojawiają się trudy wybrukowane nieporozumieniem.
No dobra, ale co z tym stereotypizowaniem kobiecej seksualności? Cóż… mężczyźni nierzadko w rozmowie z seksuologiem poruszają temat baraku inicjatywy ze strony kobiety, ich partnerki. Narzekają na jej stagnację a wręcz wycofanie w materii właśnie inicjowania, prowokowania w sposób mniej lub bardziej otwarty bzykania. Sięgam wówczas po płeć seksu i ukazuje partnerom, najlepiej obojgu jak seksualność postrzegają kobiety a jak mężczyźni. W naszej kulturze jeśli wezmę z ulicy 20 kobiet niezależnie od ich wyksztacenia, wieku czy statusu, to kobieta, która lubi seks, sięga po seks, mówi o seksie staje się kobietą łatwa, puszczalską i dziwką. Takie myślenie mają wdrukowane kobiety świadome , zrealizowane życiowo, a także aktywistki, które czynnie walczą o prawa kobiet. Masa w nich wewnętrznej wolności, świadomości, które jednak utkane są także z blokad, licznych zahamowań, które nadal dewastują przyjemność, rozkosz jaka płynie z seksu. Kurde! Pamietam jak pierwszy raz oglądałam kultowy serial Seks w wielkim mieście i zakochiwałam się w jego głównych bohaterkach, które przecież regularnie i aktywnie żonglowały swoim seksem niekoniecznie ze stałymi partnerami. Czy były puszczalskie? Tak! Tylko to było po prostu fajne, łącznie z ich błędami, porażkami i bezcennymi wnioskami jakie wdrażały w życie aby po prostu dosięgać osobistego szczęścia. Być jak Carrie Bradshaw, to było coś!
Pacjenci oczekują gotowej recepty na trudności z jakimi przyszło im się borykać w bliskości fizycznej. Reagują szokiem poprzez niedowierzanie kiedy wspominam o dłuższym procesie terapeutycznym. Pojawiają się nawet insynuacje, że podejmuje się próby wyłudzenia większej ilości pieniędzy, składając propozycje większej ilości konsultacji. Nie przyszło/nie przychodzi im nawet do głowy, iż problemy seksualne. mogą mieć głębsze podłoże, leżące nierzadko w sferze pozaseksualnej, która oczywiście sciśle i od zawsze zazębia się z tą seksualna. Nagle odkrywają, że UWAGA! seks łączy się z emocjami, a o tych już trudniej rozmawiać. Rozmowa o seksualności staje się wymagającą podróżą.
Wracając jednak do stereotypów związanych z płcią. Wielokrotnie sięgam tu do bycia młodziutkim nastolatkiem/ nastolatką. Pacjencji także przeżywają spore zdziwienie po oznaki frustracji, kiedy tworze w terapii taki rys historyczny, no bo co to ma wspólnego z erekcją, jej zaburzeniem?! I tak, nierzadko okazuje się, że w tych młodych chłopcach kształtowane jest instrumentalne podejście do seksu. Chłopak w pewnym/nastoletnim wieku, ma zaopatrzyć się w prezerwatywy, a jak już je ma, to wie co ma z tym zrobić. Cóż.. niekoniecznie! Czy ktoś go pyta jak się czuje przed debiutem seksualnym? Czy ma może jakieś doświadczenie w seksie? Rzadko. Czy ktoś staje się prawidłowym modelem w jego otoczeniu, który promuje dialog o uczuciach? Bardzo rzadko! A przecież ma pełne prawo do obaw, lęku, strachu i poczucia niepewności. Mógłby o tym pogadać, ale skrajnie często wypływa na te nowe, nieznane wody niemal z rozkazem – Just do it! W przypadku dziewcząt promowana jest profilaktyka strachu i demonizowana seksu w ogóle. Pojawiają się zatem komunikaty typu: zajdziesz w niechciana! ciążę, jak się oddasz będziesz szmatą i dziwką. Zniszczysz sobie życie. Bycie dziewica najdłużej jak się da jest czymś wspaniałym i najlepszym. Niezły pakiet prawda? Do dziś pamietam nastolatkę, która trafiła do mojego gabinetu z rodzicami, po próbie samobójczej. Czytałam jej list pożegnalny jaki napisała pragnąc odebrać sobie życie w wieku około 16 lat. W jej słowach było potężne rozdarcie pomiędzy przekonaniami jej bliskich/rodziców (autorów przekazu, iż seks to zbrodnia), wiary katolickiej, w której seks jest kreowany na niewybaczalny, najcięższy grzech ludzki a jej NATURALNYMI i ZDROWYMI instynktami jakie odczuwała, przeżywała, do których miała pełne! prawo. Wszak jesteśmy seksualni od urodzenia.
W pamięci utkwiły mi także słowa kobiety, która opisywała swój seks małżeński, który w danej formie istniał od wielu lat: worek na głowę i za ojczyznę! Cierpiała na dyspareunię, której towarzyszy duży ból przy stosunku, ale uważała, ze widocznie taką ma budowę ciała i tak powinno być, poświęcała się w imię partnerskiej powinności. Podejrzewam, że wiele kobiet przeczyta ten artykuł, te słowa i pomyśli, że miało identycznie, podobnie. Niestety niewyobrażalnie dużo kobiet tak właśnie ma, przeżywa swój seks z partnerem, zakładając ten jebany worek na twarz. A mężczyzna to widzi, czuje i taki akt przyjmuje! Wtf? Seks z zaciśniętymi zębami, dla świętego spokoju w przypadku kobiet programowały ich matki, ciotki i babki, pod tytułem: cierpienie uszlachetnia.
Postawiłabym imponujący pomnik lub ofiarowała rozwojowa nagrodę Nobla! tej niestety nielicznej grupie mężczyzn, którzy trafiają do specjalisty z chęcią poprawy życia seksualnego, nie obarczając winą swojej partnerki za trudy jakie zaistniały. Naprawdę to bardzo rzadkie zjawisko, w którym mężczyzna nie godzi się na ten worek na głowie (i za ojczyznę!) w wykonaniu ukochanej kobiety i pragnie zrozumieć zaistniały mechanizm, z obu perspektyw: kobiecej i męskiej. Niestety jakże rzadko spotykam w mojej aktywności zawodowej mężczyzn, którzy połączą spadek zainteresowania seksem u partnerki z tym, że jemu brzuch przeszkadza podczas penetracji. Gdy jednak to mężczyzna ma zaburzenia erekcji podczas stosunku, kobieta jest przekonana, iż to z powodu jej mniejszej atrakcyjności. Wyciąga więc dobrze jej znaną już rózgę z napisem: pani wina lub pani kara i świst po sobie!
A jak zacząć rozmowę na tamat seksu w naszym związku z partnerem/partnerka? Z pewnością należy i warto przyjąć, że to nigdy nie są łatwe rozmowy, wymagają cierpliwości, której nierzadko nam brakuje gdyż po piętach depta nam już frustracja i rozzczorawinie. Dobrym początkiem będzie próba zaprzestania wyciągania przed siebie oskarżycielskiego palca w kierunku partnera (wytrenowanie tego), żeby nie zaczynać od obwiniania drugiej strony. Skupić się na tym, aby mówić o tym co sami czujemy, bo to wiemy na pewno. Kiedy dotykamy sporego rozdarcia w parze i jej dialogu, kiedy zaistnieje duży rozdźwięk pomiędzy spełnieniem oczekiwań a frustracją z braku seksu warto sięgać po trzecia silę w tym impasie – seksuologa, terapeutę. Nie chodzi o szukanie winnego! Starajmy się tego trzymać i pamiętać o tym. Delegowanie odpowiedzialności za określony problemy na życiowego partnera, przeszłość bywa kuszące, ale zupełnie nie o to chodzi. Ten rys historyczny jest ważny w indywidualnej, ale i we wspólnej/partnerskiej historii aby moc zrozumieć pewne mechanizmy, zachowania. Weźmy jednak odpowiedzialność za siebie we własne dłonie, jesteśmy dorośli. Nikt nie powinien umniejszać trudnej przeszłości, która wpływa na nas. Chodzi o to aby coś zauważyć, co się z nami dzieje, z naszym partnerem, wychwycić dysfunkcyjny mechanizm, na przykład z dzieciństwa i podjąć próbę zrozumienia jak działa tu i teraz. Zdecydować, że nie chce tak dalej robić (nie tylko słownie, ale przede wszystkim w czynach, wszak miłość to czasownik, to się robi!). Zdaje sobie sprawę ze nosimy w sobie sporo barier, które zdają się być nie do przeskoczenia. Zanim jednak zrezygnujemy z próby sforsowania ich własną siłą, praca i odwagą, spróbujmy się z nimi realnie skonfrontować i dostrzec jak… zadrżą w posadach dzięki nam samym, komunikacji.
Skomentuj