Pracując w gabinecie, ale i słuchając opowieści koleżanek, kolegów, moich znajomych i przyjaciół dostrzegam w sposób jakże wyrazisty, że współczesne podejście do seksu zmienia się w sposób dynamiczny. Zmieniające się w sposób wyraźny normy społeczne, przesuwanie się granic otwartości na wielowarstwowy, różnorodny seks powodują i to nieuchronnie, a raczej już spowodowały, iż intymność Polki i Polaka bywa złożona i skomplikowana.
Miłość to posiadanie. A seks to pożądanie. Dwa zupełnie odrębne światy? Czyżby? Jednak? Tendencja do prowadzenia podwójnego życia, statystyki zdrad jakie występują w trwałych relacjach, potężna i dziś wszechobecna moda na portale, już nawet nie randkowe, a w punkt i tylko seksualne, bez jakichkolwiek konwenansów, popularność związków z otwartymi granicami potwierdzają tezę, iż zajebisty seks nie idzie w parze z miłością w stabilnym związku. Bo właśnie: miłość, to mieć, a seks to chcieć.
Z pewnością wiele Polaków śmiało i otwarcie podnosi temat, że albo miłość, albo pożądanie. Nie można mieć wszystkiego w jednym momencie, albo chwilowo, ulotnie. Do mojego gabinetu faktycznie trafia sporo par, które deklarują przyjaźń w długofalowej relacji, która skutecznie wyparła pożądanie i namiętny, udany seks. Uprawiają go rzadko lub wcale. Czy związek z umierająca sferą bliskości fizycznej może dobrze funkcjonować? Jeszcze jak obie strony, zgodnie twierdzą, że im dobrze razem w roli przyjaciół a nie w warstwie kochanków? Z powodu braku seksu przecież nikt jeszcze nie umarł! Spróbuj odebrać sobie pożywienie lub powietrze. Jak to jest? Z pewnością za pożądanie w relacji odpowiada każdy, obie strony, to kwestia ogromnie indywidualna. Łatwo się też tu domyśleć, że kluczowe będą różnice płciowe, czyli faceci są z Marsa, a kobiety z zupełnie innej planety. Ratuje nas KOMUNIKACJA. Znów ta komunikacja (uśmiecham się).
Pojawiło się także zupełnie nowe i dla wielu naszych rodaków nowe spojrzenie na temat wierności i niewierności, zdrady w związku. Dla wielu z nas zdrada emocjonalna i/lub fizyczna jest niedopuszczalna i niewybaczalna, nie ma dla niej jakiejkolwiek przestrzeni do zaistnienia, a już tym bardziej wybaczenia. Tymczasem nowsze/nowe mówi, ze zdrada może leczyć długofalową relacje. Tak! A w naprawdę dobrym związku jest dla niej miejsce i ma się całkiem dobrze owa przestrzeń. Z badań wynika, że kobiety poszukują w romansie siebie samej w roli dzikiej i wyuzdanej kochanki. Bardzo pragną wyjść z roli statycznej żony, matki i gospodyni domowej. Nie oczekują zakochania, bliskości, zaangażowania. Mężczyźni przeciwnie – tęsknią za intymnością, która umarła w ich stałym związku. Pragną podziwu w oczach kochanki i go dostają. Tu nowe zawsze wygrywa ze starym. Kulturowo monogamia idzie do lamusa. Jedna osoba nie jest w stanie zaspokoić wszystkich naszych potrzeb, na różnych etapach czy płaszczyznach naszego życia. Przecież życie jest zaledwie jedno. Nic dwa razy się nie zdarzy. Czy musimy sobie odbierać prawo do radości, szczęścia, przyjemności? W imię przysięgi, wartości, czego właściwie?
Poznawałam i nadal poznaje też kobiety i mężczyzn, którzy za nic w świecie nie oddadzą nikomu i niczemu swojej niezależności życiowej. Niektórzy otwarcie mówią, że pozostają w krótkotrwałych relacjach, bo chodzi im wyłącznie o czerpanie przyjemności z pożądania i seksu. Jest on na wyciągnięcie dłoni, na wspomnianych już portalach. Sama i od lat nazywam takie osoby dziadersami, których filzlofia opiera się na tchórzostwie wobec czegoś głębszego i wymagającego. Muszę przyznać, że moje myśli i emocje nadal płyną zgodnie w kierunku tego określenia i zdania. Należy jednak powiedzieć, iż we współczesnym świecie nie ma jednego wzorca, nie ma jednoznacznej definicji, jaki powinien być seks i kiedy powinien się wydarzać. Seks nie jest czymś, co się robi. Seks jest miejscem, przestrzenią, w którą się wchodzi, wewnątrz siebie i z kimś drugim lub z innymi. Te słowa też do mnie przemawiają. Seks bywa powodowany ciekawością, próba zmiany czegoś istotnego w życiu, jak wyjście spod jakiegoś ciężkiego kamienia, oddzielenia się od starej tożsamości, sprawdzenia kim jestem w innej przestrzeni, z innym partnerem.
Jedno wiemy na pewno, seks powinien realizować jedna z najważniejszych potrzeb człowieka – potrzebę przyjemności i prawdy, autentyczności. I niech ta przyjemność dotyka naszego ciała w sposób coraz bardziej świadomy, ale też naszych umysłów i serc.
I w ten oto sposób proszę państwa piekło zamarzło! Dokonuje oficjalnie i na forum redefinicji dziadersa. Mianem dziadersa określam człowieka niezależnie od jego płci, który oddaje się podwójnym standardom w relacjach i nie zamierza, nie potrafi wybrać tego czego pragnie, w zgodzie ze sobą. Bądź utrzymuje płytkie i krótkotrwałe relacje panicznie obawiając się zależności i zaangażowania. Dziaders wiecznie bierze oddech (uśmiecham się). To było dla mnie imperium tchórzostwa. Tymczasem świat współczesny pokazuje, że dziladers wymiata też w imperium przyjemności, własnego dobrostanu. Nie zamierza niszczyć wieloletniego związku dla pożądania, nie myli go z miłością. Mówi o tym wprost i szczerze swej kochance/kochankowi. To po stronie namiętności i kochanków otwiera się przeżycie ‚bycia drugim’, w jakim stopniu zawsze odrzuconym. Wyłania się tu jednak! grupa niezależnych kobiet i mężczyzn dla których podwójne życie jest idealnym rozwiązaniem, związanym z przygodą, nowością, tajemnicą, kłamstwem, ryzykiem, czymś nieznanym, niepowtarzalną adrenaliną, czymś zaskakującym, czyli wszystkim tym, co karmi pożądanie.
Czy można zatem namiętnie pożądać kogoś, kogo już mamy? Według mnie tak. Muszę jednak uwzględnić zmieniające się normy społeczne otaczającego mnie świata. A on mówi, iż nie ma jednej ścieżki, nie ma jednego wzorca. Seks powinien być satysfakcjonujący nawet jak się zmienia. Taki będzie kiedy będzie zaspokajał moją, twoją indywidualną potrzebę, nie zawsze seksualną. Dla jednych będzie to potrzeba bliskości, dla innych dzikości i szaleństwa, dla jeszcze innych będzie to kopalnia własnej kobiecości lub męskości, którą właśnie zacznie odkrywać, wydobywać na światło lub odzyskiwać. Dla kogoś będzie to może prokreacja, a może chęć poznania siebie, własnych granic i blokad.
Mogę wiec mówić za siebie, z pozycji kobiety, której nigdy nie interesowała wirtualna rzeczywistość i przypadkowe relacje, która się wręcz żałośnie angażowała i nie potrafi w ‚bez zobowiązań’, która wyciągała i nadal wyciąga swojego bejsbola i łamie go na niecnych, dziaderskich poczynaniach, w których nie znajduje i dziś, odwagi, siły, męskiej energii do głebokiej relacji. Uważam się za mądrą kobietę. Byłam zatem głupia tylko raz chociaż jakże boleśnie i upokarzająco. Poznałam swoje granice. I właśnie ze swojej pozycji obserwuje tu i teraz moją intymność, mój seks, moją miłość i pożądanie. Widzę też otaczający mnie świat, który bardzo dynamicznie się zmienia. Pragnę świadomości i swojego życia w zgodzie ze sobą. Z głębokim uczuciem do mężczyzny. Odkładam kij bejsbolowy, rozpuszczam sztywne osądy i spojrzenie. Czuje jak moje kości stają się elastyczne a umysł się otwiera na zmieniającą się wokół nas rzeczywistość.
Skomentuj